Warszawa

Moskwa

Jakuck

wtorek, 2 września 2008

Jakuck - minireportaz

Jakuck tonie. Jakuck tonie i nikogo to nie dziwi. Mieszkancy z gracja omijaja kaluze wielkosci malych jeziorek, a samochody z impetem sie przez nie przebijaja, rozbryzgujac fontanny wody dookola. Kaluze maja rozna glebokosc. Gdy w jednej z nich noga nagle wpadla mi do kostki, nie probowalem juz sprawdzac, jak gleboko jest dalej. W kaluzach nie widac dna, bo sa blotniste. Bo nie tylko woda, ale i bloto jest wszedzie - doslownie! Blotniste sa chodniki i drogi, ublocone sa budynki, w powietrzu unosi sie brazowawy pyl. Samochodow nawet juz nikt nie myje - nie sensu, przejazd jakakolwiek ulica, chociazby zaledwie przez kilometr, spowoduje powrot do stanu pierwotnego. Wszystkiemu winna wieczna zmarzlina, ktora w lato cofa sie kilkadziesiat badz kilkaset centymetrow od powierzchni ziemii, jednak nie przepuszcza wody. Tworzy sie wiec na niej blotnista, przesycona woda warstwa ziemi.
Samochody. Wiekszasc to niedawno "prignane" z Wladywostoka buble z Japonii - tu oderwany kawalek zderzaka, tam jakies wgniecenie... Kierownice maja po prawej stronie. Oczywiscie jest jeszcze sporo nizazniszczalnych radzieckich wozow, ale wobec naporu nowego znalazly sie w mniejszosci. Wobec tego mamy tu do czynienia z takim paradoksem: wiekszosc samochodow ma kierownice po prawej stronie (japonskie, koreanskie), a ruch jest lewostronny...
Ale co tam te blokowiska na palach i kaluze, powoli sie do tego przyzwyczajamy. Ot, Jakuck to naprawde nie najszczesliwesze miejsce do uprawiania cywilizacji - zima trwa tu od pazdziernika do czerwca (wtedy, kiedy my swietujemy przesilenie letnie, oni swietuja koniec zimy), w zime przy -40 st. wszystko jeszcze dziala, ale bywa sporo dni z -55 st. W lato za to bylo +42... Tutaj ciekawsi sa ludzie.
Zacznijmy od Jegora (w najbardziej popularnej, angielskiej transkrypcji "Egora"). Facet skonczyl wlasnie 24 lata. Pracuje w firmie tworzacej strony internetowe - laczy tam dwa swoje najwieksze hobby: dziennikarstwo i webmastering (tworzenie stron internetowych). Mieszka wraz z matka (wszyscy mowia na nia Babuszka) i Pieta, synem zmarlej siostry, w jednym z tych obskurnych, niemal tylko sila woli jeszcze istniejacych sowieckich blokow. Babuszka popija, bo psy zagryzly jej corke. Pietia cierpi z powodu braku wystarczajacej opieki - widzialem go na rozpoczeciu szkoly. Inne dzieciaki szalaly, a Pietia siedzial cicho w lawce...
Mimo tego Jegor jakas daje rade, nie traci optymizmu. Choc nie ma wiele, dzieli sie tym chetnie z obcorkajowcami, ktorzy poznaja jego adres przez coachsurfing (moze to jest jakis sposob by ubarwic szara, jakucka rzeczywistosc?) Jest otwarty, chetnie rozmawia, sam podrozuje po swiecie - byl w Chinach i Mongolii. Zna angielski, studiowal dziennikarstwo. Jest Jakutem. Sadzi, ze jest i bedzie coraz lepiej - z duma pokazuje nam tych kilka odnowionych ulic, ktore w Polsce rownie dobrze mozna by znalezc na pierwszym lepszym blokowisku.
Aleksiej, ktorego poznalismy u Jegora, to najprawdziwszy Podroznik. Jest juz od 3 miesiecy w drodze, jedzie autostopem z Ukrainy na Czukotke. Dlaczego jedzie? Mowi, ze Ukraina to nie jego dom. Wraca do miejsca, gdzie zyl przez pierwsze 14 lat swojego zycia (przed przeprowadzka na Ukraine). Zeby dokonac tej podrozy, rzucil prace. Na Czukotce i Kamczatce jest jeszcze jego rodzina, zostanie tam na zime. Tak wiec czlowiek z Konca Swiata (doslownie - Czukotka to najbardziej na wschod wysuniety polwysep Eurazji!) wraca na Koniec Swiata. Widac sa wazniejsze rzeczy, niz bezpieczne zycie w europejskiej cywilizacji.
Zycie Aleksieja zmienilo sie po tym, jak byl sparalizowany na skutek guza mozgu. Slady tego paralizu sa widoczne w tym jak sie porusza - nogi stawia nienaturalnie sztywno, rece mu sie trzesa. Ale jedzie dalej! W tej skromnej, wychudlej postaci z twarza indianina i dlugimi wlosami jest wielka moc... Podrozowanie przez taki czas, w takich okolicznosciach (Syberia, Altaj, Mongolia) z 30-kg plecakiem zasluguje na powdziw.
Tak wiec wyglada na to, ze prawda jest, iz Syberia daje w kosc. Tu jest naprawde ciezko. Pewnie wiekszosc z nas miala by problem, zeby przezyc choc 1 rok (bo to wszystko dzieje sie jeszcze przy placach rzedu 1500zl i cenach 1,5-2 razy wyzszych niz w Polsce). Gdy pytam Jegora, czy w Jakucji zycie jest ciezkie, niefrasobliwie odpowiada: "Ciezkie? Jak to? Nie, u nas zycie jest normalne".
P.R.

4 komentarze:

natalla pisze...

miła studencka podróż, czy wyprawa dająca ciężki emocjonalny bagaż?


po powrocie tylko nie znieczulcie się na "nasze polskie" życie...

Anonimowy pisze...

Roman, masz talent chłopie... Powineneś książki zacząć pisać.

Tak to jest, że nieraz narzekamy na naszą polską rzeczywistość, chcemy żeby było tak jak na tzw. Zachodzie, a tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawę, że jest u nas dużo lepiej niż w wielu miejscach na tym świecie i pod względem cywilizacji jesteśmy w szeroko rozumianej światowej czołówce.

Pzdr. Cz.

natalla pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
natalla pisze...

"nie znieczulcie się na nasze polskie życie" miało znaczyć, że każdy (rozumiane nawet jako społeczeństwo) ma swoje problemy.
i nie można ich w żaden sposób mierzyć, warzyć ich ciężaru.
nie chodzi tu o rozwój cywilizacyjny, który ułatwia nam życie a często zabija ducha (to swoją drogą inny wątek).
każdy ma swoją własną ścieżkę, swój własny system wartości, swoje własne cele i swoje własne problemy

i naprawdę nie możemy przecież powiedzieć, że mamy od tych ludzi lepiej tylko dlatego, że toalety są u nas czyste ;)))