Zegnaj Bajkale!Teraz 5 dni do MOW spedzimy w TransSibie.Mamy duzo jedzenia,picia,gitare i super Prowadnice.A czaj tylko 4 ruble!
----------------------------------------------------------------------------------
Nasza SuperProwadnica - Elena- musiala nas niestety opuscic, gdyz umarla jej babuszka*. Ale zostal z nami "Maslana" (kolega SuperProwadnicy z nocnej zmiany, Azer, inzynier o maslanym wzroku) i "Zolta" (niczego nieograniajaca Buriatka).
(* Roman przychodzi do przedzialu i mowi, ze Elena wysiadla, bo umarla jej babuszka...
- A skad o tym wiesz? - pyta Gromek
- Bo z nia rozmawialem ...
- I co jej powiedziales?
- No ze jest nam bardzo przykro i dziekujemy...
- A jak powiedziales, ze jest ci przykro? - pyta podejrzliwie Romana Szydlo, znajac dobrze jego mozliwoscsci w zakresie jezyka rosyjskiego
- "Oj..." - odpowiada z zadowoleniem Roman)
W pociagu: glownie jedlismy ... spalismy ... czytalismy (Koperskiego - wowczas adrenalina rosla ;-)... spiewalismy ... chodzilismy po wrzatek, tudziez do toalety (na tym nasz ruch sie konczyl) ... liczylismy muchy w toalecie ... gralismy w karty ... mowilismy co chwile, ze nie chcemy niczego kupic (asortyment byl szeroki: bizuteria, ruskie czapy, szaliki, chusty, ubranka dla dzieci, ryby, pierozki, "goriaczyje bliuda i cholodnyje czipsy", orieszki, takie jakies szklane, grajace kulki ze sniegiem w srodku, kosmetyki i wiele, wiele innych).
Najwieksza atrakcja, na ktora czekalismy z utesknieniem i do ktorej odliczalismy czas byly dluzsze postoje. Wowczas mozna bylo wyjsc na peron i dokonac zakupow, wykonujac przy tym bardziej skomplikowane ruchy konczynami gornymi i dolnymi. Na takim postoju peron zamienial sie w bazar...wszedzie staly starsze i mlodsze babuszki oferujace: ryby, czeburioki, pierazki, goriaczije bljuda, piwo, samsy, salatki, kartoszki i inne pysznosci. Paradokslanie i tak ciagle bylismy glodni, sprawdzajac przy tym co chwile zawartosc naszej "kuchni". Dobrym rozwiazaniem jest zajecie rak i ust fistaszkami, orzeszkami cedrowymi czy innymi tam nasionkami, sprzedawanymi przez babuszki. Zazwyczaj jest ich duzo, sa male i ciezko sie dobrac do ich zawartosci, przez co rytual jedzenia trwa dluuuugo.
Nasza rada: jesli nie chcesz sie wyrozniac z tlumu podrozujacych transsibem pamietaj, aby do pociagu zabrac ze soba: dresik (mezczyzni najlepiej ADIDOS, ADDIS lub AD, a kobiety im bardziej jaskrawe kolory tym lepiej - roze, zielenie, zolcie itp.), do tego klapki, badz kapcie, koniecznie z niebieskimi lub rownie jaskrawymi skarpetami, no i "modne" torebki. Dozwolona jest rowniez wersja bardziej elegancka - panowie wtedy do dresu zakladaja lakierki i skorzana kurtke. A i nasze drogie Panie nie zapominajcie o intensywnym makijazu! - zrobcie sobie usta na czerwono, a oczy na niebiesko i bedziecie krasawice :)
W pociagu robilismy furore piosenka "Kolorowe jarmarki". Zlowilismy na to Wiktora, ktory znal Anne German (wg wikipedii -
Anna German, właściwie Anna German-Tucholska ur. 14 lutego 1936 w Urgenczu w Uzbekistanie, zm. 25 sierpnia 1982 w Warszawie – polska piosenkarka i kompozytorka, aktorka, z wykształcenia geolog (!). Śpiewała w siedmiu językach.(!!)Wiktor, lat ok. 50, pochodzi z Tomska i wracal z pracy (okolice Bajkalu) do domu (Tomsk). Pracuje przy budowie ropociagu, przebiegajacego przez Syberie. Do naszego przedzialu przyprowadzil swoich kumpli z pracy - "wadziciela trubowoza" (lat ok. 50. Kierowca, ktory przewozil rury do budowy ropociagu) i swojego szefa o imieniu Misza (lat 25, inzynier, bardzo ograniety czlowiek). Misza, chociaz jest 2 razy mlodszy od swoich pracownikow, dobrze sobie z nimi dawal rade i bylo widac, ze to on jest szefem i go szanuja!
W ogole pol wagonu to byli robotnicy budujacy "nieftowod" czyli ropociag na wschod, dla Chin, rosyjskiego Dalekiego Wschodu i do Wladywostoku, w przyszlosci dla eksportu ropy do USA (!!! - niezli z nas szpiedzy, nie?) Poniewaz na robocie panuje "zasucha" czyli prohibicja, wiekszosc Panow w pociagu wetowala sobie straty i byla bardzo przyjaznie nastawiona do swiata i do nas, polskich studentow odwiedzajacych Rosje. Stan upojenia alkoholowego nie jest niczym dziwnym w Trans-sibie, ale zaznaczyc nalezy, ze nie ma zadnych burd, wszystko odbywa sie kulturalnie i nikt nikogo do niczego nie zmusza.
Odbywszy podroz legendarna koleja, mozemy stwierdzic, ze przejazd jest ciekawym, aczkolwiek troszke bolesnym dla ukladu kostnego doswiadczeniem. Dlatego tez uwazamy, ze taka podroz sama w sobie nie nadaje sie na jedyny cel wyprawy, gdyz bedzie to po prostu nudne.